Nie jesteś zalogowany na forum.
Słuchałem go uważnie. To miłe, co mówi. Sprawił, że uśmiechnąłem się na koniec.
-Mało kto dostrzegłby coś takiego...- zarzuciłem mu ramiona na szyję i przytuliłem. Nie miałem nic zdrożnego na myśli teraz, ale zwyczajnie wzruszyłem się. -Dziękuję.- szepnąłem, przytulając do niego. Co z ręcznikiem? Nie wiem. Nieważne. Ważne, że Ryuichi wciąż chce być moim przyjacielem i... nie jestem dla niego odrażającą osobą.
Offline
Pozwolił ci na ten gest. Po chwili poczułeś jak delikatnie obejmuje cię w pół, pozwalając byś się tak trwał. Ręcznik oczywiście opadł i zrobiło ci się nagle zimno w okolicach klatki piersiowej, ale na tamtą chwilę było to nieważne. Ryuichi cię rozumiał i był z tobą, to zapewniało ci wszelkie ciepło.
-Nic takiego - odpowiedział jeszcze po kilku minutach takiej czułości. - A teraz, co powiesz żeby wykorzystać restaurację z której słynie hotel?
Offline
-Myślisz, że już można?- zapytałem cicho. -Ale to dobry pomysł. Dopiero poczułem, jak głodny jestem, hehe.- zaśmiałem się delikatnie.
Offline
I jakby na zawołanie usłyszeliście dźwięk dobywający się z czeluści twojego żołądka.
-Haha, no to słychać~ - zaśmiał się Ryuichi. - No dobrze, przebierz się i zaraz schodzimy. I tak,dla ciebie też coś weźmiemy - spojrzał jeszcze na Taillowa.
Offline
Zakłopotałem się zaraz i zgarnąłem ręcznik, choć pewnie zaświeciłem mu pośladkiem, chcąc pospiesznie zgarnąć ciuchy i pójść się przebrać. Potem znikam jeszcze w łazience i wychodzę w świeżym ubraniu, poprawiając sobie jeszcze kosmyki włosów.
Zaraz użyczam ramienia dla Taillowa, dając mu chwilę mizianków brzuszka, gładzę go po łebku. Zasłużył na to, jest takim grzecznym chłopcem, hehe~.
-Jesteśmy gotowi, prawda?- spytałem pokemona, gotów zjeść dobre śniadanko.
Offline
Ryuichi też już nałożył luźne ubrania i już po chwili zjeżdżaliście windą do szykownie urządzonej restauracji. Już przed wejściem uderzył cię zapach świeżych maślanych rogalików, smażonego mięsa, słodkich owoców... aż jakby na wezwanie odezwał się znowu twój żołądek.
Znaleźliście sobie stolik dla dwojga, plus ładną żerdź dla Taillowa, który już teraz pochłaniał swoje jedzonko.
-Mhh~ No to wygląda cudownie! - Ryuichi miał teraz najszerszy uśmiech. Miłe spędzenie czasu przed poważnym zadaniem wyjdzie wam na dobre.
Offline
Och, wziąłem sobie talerz pełen pyszności, do tego jakiś sok i ocierałem ślinkę, starając się nie zachowywać jak totalne zwierzę.
-Ale to wszystko wygląda dobrze.-- pochwaliłem i sam uśmiechnąłem się na widok jego pozytywnej energii. To takie miłe i sprawia, że... no lubię kolesia. Kogoś takiego mi naprawdę brakowało. Nie mogę doczekać się podróży u jego boku.
Offline
Ryuichi potaknął powoli, wracając do swojego jedzenia.
Po jakimś czasie poczułeś się jakbyś przybrał z pięć kilo. Oczy by jeszcze jadły, bo rzeczywiście kucharze postarali się. Taillow po chwili bardzo ciężko wylądował na twoich kolanach i też widziałeś, że lekko napęczniał.
-Ugh... To było coś~ - Ryuichi westchnął z satysfakcją. - Aż mi się nie chce teraz nic robić
Offline
-Mają tu za dobre jedzenie.- zacząłem gładzić delikatnie piórka Taillowa, uśmiechając się. -Sam najadłem się jak jeszcze nigdy. Dziękuję, że mnie tu zabrałeś.- powiedziałem wdzięcznie, tak bardzo zadowolony i odprężony.
Offline
-Należy ci się... trochę spokoju. - odpowiedział, przeciągając się lekko. - Z tego co mówiłeś, nie było ostatnimi czasy za dobrze.
Po chwili, gdy z całego bufetu zostały wam tylko napoje, Ryuichi nachylił się.
-Jest coś, czego ci nie powiedziałem... - zaczął powoli. - Nie było przypadkiem, że z Solem trafiliśmy właśnie w te okolice. Właśnie w tych okolicach znajduje się bardzo ważny ośrodek do monitorowania aktywności legendarnych pokemonów.
Offline
Patrzyłem mu chwilę uważnie, prosto w oczy.
-Czyli... wiesz, dokąd dokładnie powinniśmy się udać? No i... troszeczkę tak przypuszczałem. No bo... raczej nikt nie wypuściłby was bez planu i choćby jednej poszlaki. Nie... do takiej misji.- przyznałem cicho. Nie wiem wiele, ale pewne kwestie po prostu wydają się logiczne. -Musimy się tam dostać, tak? I poznać, co dokładnie już wiedzą?- pytałem cicho.
Offline
-Nie do końca wiem... - pokręcił jeszcze głową. - Wiem, że musi to być dość duża lokacja, żeby schować wszystkie potrzebne maszyny. Dlatego gdy wspomniałeś o kasynie i domu towarowym, zaproponowałem sprawdzenie obu na raz; to są bardzo duże miejsca. Istnieje szansa, że będzie tam dużo nieprzyjaznych nam osób. Więc pytam jeszcze raz, Misaki... jesteś pewien, że chcesz to zrobić?
Zarówno on jak i Taillow teraz patrzyli na ciebie. Ryuichi nie naciskał, chciał mieć pewność że wiesz na co się piszesz.
Offline
Patrzyłem mu w oczy. I skinąłem z powagą głową.
-Tak. Zdecydowanie tak. Jeśli jest cokolwiek, co mogę zrobić to jest to na pewno taka misja.- zapewniam. -Uciekałem już dość długo... nie byłem w stanie zrobić za wiele kiedy byłem młodszy....- zacisnąłem dłonie w pięści. -Więc tak! Chcę to zrobić!- dodałem z determinacją.
Offline
Przyglądał ci się jeszcze, ale po chwili potaknął.
-No dobrze. Pamiętaj, nie potrzebujemy bohaterów. Znajdziesz dowody i uciekniesz, zgoda? - dopytał się jeszcze.
Po śniadaniu i krótkim relaksie, wyszliście w końcu na miasto. Było ciepło, słonecznie, ludzie zabiegani swoim życiem. I wy, gotowi na niebezpieczną misję.
Ryuichi poszedł z tobą aż pod dom towarowy. Drzwi główne były stale otwarte, z racji tego jak wiele osób przechodziło w obie strony. Te wszystkie kolorowe torby i pudełka - aż trudno pomyśleć, że moze dziać się tu coś tak okropnego jak to co opisywał twój towarzysz.
-No dobrze. To tu. - dodał Ryuichi. - Pamiętaj, szukaj czegoś co nie pasuje.
Offline
-Jasne... Hmm.... Poczekaj jeszcze.- zabrałem go szybko za róg budynku i spojrzałem na Taillowa. Skłoniłem go, by siadł na moim przedramieniu.
-Taillow, wiem, że jesteś bardzo niezależny i dzielny, ale myślę, że przy tej misji dobrze, żebyś w razie czego miał się gdzie skryć.- wziąłem jeden z balli, jakie podarował mi Ryuichi i pokazałem go ptaszynie. -Ale to będzie oznaczać też, że będziesz musiał mnie znosić już na dobre i złe.- zażartowałem nieco. -Chcesz?- zapytałem. Niestety, ale ta misja wymaga... wielu poświęceń. Taillow będzie idealnym kompanem, ale czasem będę musiał... niestety trzymać go "w ukryciu", stąd po długim namyśle, postanowiłem postawić sprawę jasno.
Offline
Ptaszynka przekręciła lekko łebek, ale nie potrzebował dużo chwili na zastanowienie się. Dziobnął lekko przycisk zwalniający Pokeballa i zaraz zniknął w jego wnętrzu. Nawet nie uruchomił się żaden mechanizm przytrzymujący sygnalizujący, że walczył o ucieczkę w środku. W pełni ci ufał. Z jednej strony było to pocieszające, że macie tak dobrą więź. Z drugiej... mimo wszystko, jesteś zmuszony by zachowywać się jak ci, którym cały czas się sprzeciwiałeś.
Offline
Ale ja będę lepszy. Zadbam o niego. Nie potrzebuję odznak, żeby być najlepszym trenerem! Zamierzam go słuchać. I dbać o niego.
-Dziękuję.- uśmiechnąłem się. -Kiedy będzie po wszystkim, załatwię ci prawdziwą ucztę i wyczeszę piórka.- obiecałem i schowałem ball, patrząc zaraz na Ryuichiego. Skinąłem głową. -Teraz możemy działać.- zapewniłem i wchodzę do wnętrza domu towarowego, od razu mieszając się w tłum. Zaczynam się rozglądać.
Offline
Ryuichi jeszcze skinął głową.
-Powodzenia - rzucił jeszcze, zanim zniknął ci za automatycznymi drzwiami.
Wnętrze domu towarowego było tak przestronne i przesadnie luksusowe, że przez chwilę poczułeś się lekko zmieszany. Wypolerowana podłoga, zdobiony sufit, całość podtrzymywana kolumnami, gdzieś w dali ruchome schody prowadzące na dalsze piętra. Stoiska przypominały wyspy, a pomiędzy nimi ocean ludzi i pokemonów sprawnie przemieszczających się od jednej przystani do drugiej. Muzyczka z głośników w połączeniu z głosami ludzi dochodzącymi praktycznie zewsząd zaczęło działać na ciebie dezorientująco. Planujesz udać się w jakąś specyficzną część sklepu?
Offline
Najpierw kieruję się na sam szczyt domu towarowego, słuchając rozmów dookoła. Może coś wyłapię. A na górze... może coś wypatrzę. Nie mniej... jeśli już, jeśli coś miałoby się znajdować tu, na miejscu, to na pewno nie będzie na powierzchni, więc potem chcę zapuścić się do podziemi tego miejsca. Nie będę zaglądać do każdego sklepu, ale bacznie się rozglądam.
Offline
Lawirując pomiędzy kolorowymi witrynami, zabieganymi ludźmi i puszczonymi luzem pokemonami, dotarłeś w końcu na najwyższe z możliwych pięter. Tu już coraz częściej można było natknąć się na najbardziej luksusowe ze sklepów. W miejscu oferującym akcesoria dla pokemonów widziałeś specyficzne kosmetyki do każdego rodzaju futra czy łusek, pięknie zdobione obroże czy smycze, a także malutkie plecaki i torebki upodabniające stworki do właścicieli.
Czułeś się dość niezręcznie w takim miejscu, a co jakiś czas napotkiwałeś zmieszane i może lekko... pogardliwe spojrzenia kupujących. Ale cóż, tego można się było spodziewać. A co do rzeczy niepasujących do reszty, dopiero po dłuższej chwili zauważyłeś samotnie stojący kwiat na marmurowej kolumnie. Wokół niego nie było żadnych sklepów, dekoracji, ani ludzi.
Offline
Kurczę... nie ma lekko. Ale staram się nie przejmować tymi spojrzeniami. Ważna jest misja!
Nie mniej... podchodzę w końcu do tej niepasującej instalacji i nieco jej się przyglądam. Czy coś wypatrzę? Czy może to jakaś niecodzienna wystawa sztuki nowoczesnej? Trzeba to zbadać. Nie zamierzam zawieść Ryuichiego tym, że coś pominąłem.
Offline
Na początku nic - ot element dekoracji dla wyższych sfer. Jednak jego obecność w tym miejscu była rzeczywiście podejrzana. Miałeś już odchodzić, gdy w oczy rzuciło ci się, że ta doniczka jest zespolona ze ścianą. Nie było rozdzielenia pomiędzy ścianą, kolumną, a kwiatkiem. Dopiero wtedy, przyglądając się samej roślince, dosrzegłeś mały przycisk ukryty w dekoracyjnych kamyczkach pomiędzy liścmi i ziemią.
Usłyszałeś jeszcze mechanizm i otwieranie zamków i po chwili cała kolumna odskoczyła w bok, ukazując ci coś co przypominało wnętrze windy. Wystarczające jednak tylko dla jednej osoby.
Offline
Co to jest? Wow. Nie spodziewałem się akurat tego.
Niepewnie, ale... nie chcąc przyciągać nadmiernej uwagi, wchodzę do tego pomieszczenia, by... cóż, ruszyć do znacznie ciekawszego miejsca, niewątpliwie.
Offline
W środku nie było za dużo miejsca, ale swobodnie nacisnąłeś jedyny dostępny przycisk. Światło wewnątrz pomieszczenia się zapaliło, a sztuczna roślinka/drzwi wskoczyła na swoje miejsce. Z cichym mruczeniem i znajomym uczuciem w żołądku, winda zaczęła zjeżdżać. Teraz już nie było odwrotu, gdziekolwiek trafisz musisz działać szybko. Jeszcze podczas zjeżdżania słyszałeś za ścianką głosy odwiedzających dom towarowy. Czyli wszystko działo się tuż pod ich nosem.
W końcu wina się zatrzymała i drzwi otworzyły ponownie. Znajdowałeś się w tunelu wydrążonym w skale, podpartym stalowymi belkami. Gdzieniegdzie wyłożone były płytki dla wyrównania trasy, miejscami rozlokowane były duże skrzynie. Cały tunel oświetlony był żaróweczkami na długim sznurze prowadzącymi w głąb. Nikogo nie było w tunelu, choć słyszałeś dochodzące z daleka odgłosy.
Offline
Spojrzałem jeszcze na windę. Kolejny głęboki oddech i... Idę. Muszę się dowiedzieć, dokąd to prowadzi. Idę najciszej, jak to możliwe, uważając żeby się nie potknąć. Zaczynam odczuwać niepokój, ale i determinację.
Offline