Nie jesteś zalogowany na forum.
-Oj, jestem pewien że dasz sobie radę. - odpowiedział, zaglądając do swojej torby. - Dam ci tutaj coś, co pozwoli ci mnie zawołać. Coś jak krótkofalówka, ale znacznie lepszego. Najlepiej będzie po prostu, jeśli dasz radę znaleźć miejsce które wydaje ci się podejrzane, zrobić zdjęcia, i wrócić tutaj gdy upewnisz się ze masz wystarczająco dużo marteriałów.
Podczas wyjaśniania, podał ci dwie rzeczy: małą słuchawkę do ucha i niewielki przedmiot przypominający telefon, ale miał znacznie większy obiektyw z tyłu.
Offline
Słuchałem go, kiwając głową, wypróbowując wszystko, testując, by wiedzieć, jak z tego korzystać.
-Czyli... jeśli coś pójdzie nie tak... przyjdziesz do mnie?- spytałem jeszcze, nieco niepewnie.
Offline
-Oczywiście. Najszybciej jak będę mógł! - potaknął energicznie. - Pamiętaj tylko, żeby nie zapuszczać się daleko w miejsca gdzie będzie dużo podejrzanych ludzi. Wiem, że walka nie jest twoim podejściem, więc musisz się kryć i nie brać więcej niż potrafisz, zgoda?
Nachylił się nieco w twoją stronę i położył dłoń na twojej.
Offline
Zapatrzyłem się na niego, znów calutki czerwony na twarzy. Wow. Za blisko!
Nie potrafiąc wydobyć z siebie słowa, pokiwałem głową, rozpływając się nieco w środeczku.
Offline
Potaknął jeszcze.
-No dobrze. Uda ci się. - powtórzył. - Ale teraz masz rację, powinniśmy odpocząć i nacieszyć się tym chwilowym luksusem. To co, jakie pomysły? Mamy caaały hotel do wykorzystania!
Offline
-Chyba... opadłem na swoją połowę łóżka. -Drzemka.- zaśmiałem się miło.
Offline
Usłyszałeś jeszcze jego cichy śmiech, ale długo to nie trwało ponieważ miękkość łóżka pochłonęła cię natychmiastowo. Mięśnie kompletnie zrelaksowane, pokój dobrze wyciszony, przyjemne towarzystwo... po prostu rozpływałeś się w błogości.
Sen który przyszedł nie był jednak taki dobry.
Byłeś w lesie. Tym samym, w którym spotkałeś Ryuichiego. Stałeś przy ognisku. Z jakiegoś powodu byłeś też absolutnie nagi, a co gorsza postawiony na baczność. Nagle, coś złapało cię za szyję i powaliło na ziemię. Czułeś ręce zaciskające się na twoich pośladkach, przesuwających się po całej ich powierzchni.
Offline
Nie rozumiem, co się dzieje, ale jest za gorąco. Boję się, a jednak... poddaję, ulegam, wzdychając gorąco, czasem stękając, wijąc się lekko. Chciałem wołać o pomoc... ale nie mogę. Co mam robić? Powinienem uciekać, ale nie dam rady. Czuję ból, ale nie do końca.... cholera, co za przedziwna sytuacja.
Offline
Ból rzeczywiście był, ale z jakiegoś powodu był bardzo... tępy. Nie sprawiał ci aż takiego problemu, jakiego byś się spodziewał. Było to po prostu coś, co musiało się stać. Zaraz jednak poczułeś jak coś grubego i ciepłego ociera się między twoimi pośladkami. W uchu czułeś głębokie warczenie. Brutalne i zwierzęce. Niestety, wszystko co widziałeś przed sobą to zaledwie trawa i czasami blask ognia. Ktokolwiek lub cokolwiek postanowiło się z tobą zabawić, było masywne ale i cholernie podniecające.
Offline
Nie mogłem się oprzeć, niemal dochodząc od tego wszystkiego. Nie rozumiem, co się ze mną dzieje, ale to nieważne. Och, więcej. Tu i teraz, więcej. Po prostu.
Offline
Czułeś ten zapach futra, tą dzikość bestii płynącą do ciebie. Tą namiętność, czysto zwierzęcą, chcącą tylko zaspokoić potrzebę za wszelką cenę. I ty tego chciałeś. Chciałeś należeć do tego potwora i pozwolić mu na wszystko czego tylko zapragnął.
-...ki... - wymruczał ci do ucha. Zaraz jednak resztką siły spojrzałeś się w tamtą stronę.
-Misaki~ - nagle przed twarzą pojawiło ci się oblicze Ryuichiego. To już było za wiele i gwałtownie wyrwało cię ze senu.
-Misaki, wsta--Hej! - O mało co nie zderzyłeś się z nim głowami, tam mocno się poderwałeś.
Offline
Oddycham ciężko, zdezorientowany, wciąż czując... że moje całe ciało płonie od tego wszystkiego.
-Ryuichi.- stęknąłem, zagarniając do siebie nieco więcej kołdry. -Co się dzieje- spytałem zdezorientowany.
Offline
-Zacząłeś się wiercić jak szalony, rzucałeś po całym łózku. - odpowiedział. Poczułeś, że nadal jesteś całkowicie na baczność ale i było ci bardzo mokro.
-Nie wiedziałem, czy powinienem cię budzić, ale nie wyglądało to dobrze.
Offline
-Wybacz...- stęknąłem, rumieniąc się mocno, zerkając na niego. -Nie chciałem cię obudzić.- dodałem ze skruchą... i wstydem. -Chyba miałem jakiś głupi sen, wiesz?
Offline
-Nie, nie... Nie spałem jeszcze. Hej. - Zbliżył się do ciebie i delikatnie złapał cię za policzki, zmuszając byś na niego zerknął.
-Wszystko w porządku? Wiesz, że mozesz mi powiedzieć jeśli dzieje się coś, z czym sobie nie radzisz. - Znowu pachniał tak dobrze. Jego dotyk był taki ciepły.
Offline
I co ja mam mu powiedzieć? Nie mogę przecież wyznać, że prawdopodobnie zmoczyłem swoją bieliznę przez niegrzeczne sny. Uzna mnie za zboczeńca... Ale skoro śniły mi się takie rzeczy... to może nim jestem? Cholera!
Siedzę cicho, nie wiedząc, co mu odpowiedzieć.
-Ja muszę... do łazienki, ale... n-nie patrz.- poprosiłem nagle bezradnie, no bo co miałem zrobić/ Muszę się przebrać i uprać majtki!
Offline
Patrzył jeszcze na ciebie, nieco zdezorientowany ale nic nie odpowiedział.
Szybko i dość niezdanie wygramoliłeś się z łóżka i zamknąłeś się w łazience. Tam już widok było jasny; czułeś jak jest mokro i lepko a mimo to nadal byłeś w pełni gotowości. Świadomość tego jak musisz wyglądać dla Ryuichiego sprawiła tylko że podnieciłeś się bardziej.
Offline
To ja chyba jednak tu spędzę resztę nocy. Ale wstyd...
Zdjąłem dół, żeby go przeprać... w sumie rozebrałem się cały i wszedłem pod prysznic, żeby się uspokoić i umyć. Ugh... wstyd mi tak bardzo... nie tak miało być, jej. Teraz to już pewnie będzie chciał iść w swoją stronę beze mnie...
Tak, przeżywam to wszystko, no bo kurczę, kto by nie przeżywał.
Offline
I tak siedziałeś pod gorącą wodą aż straciłeś poczucie czasu i aż cała skóra zrobiła się czerwona jak u homara. Długo nie pomagało to na twój obecny stan. W końcu jednak, wstyd i brak innych stymulantów pozwoliły ci się uspokoić. Gdy już zakręcałeś wodę, usłyszałeś pukanie.
-Misaki...?
Offline
-.... Tak?- odezwałem się, wciąż stojąc pod prysznicem. -Ryu... przepraszam.- powiedziałem w końcu, wychodząc na środek łazienki, otulając się ręcnzikiem.
Offline
-Hm? Za co? - usłyszałeś jeszcze jakiś ruch i stuknięcie o drzwi. Chyba usiadł i oparł się.
Offline
-Za to dziwne zachowanie. Za to, że jestem dziwny. Miałem dziwny sen....- mówię, czując gulę w gardle, otulając się bardziej ręcznikiem.
Offline
-Jeśli nie chcesz mi nic mówić, nie będę cię zmuszał. Dopiero się poznaliśmy w końcu. - usłyszałeś po chwili. - Każdy z nas ma swoje problemy ale to i od nas zależy kiedy zdecydujemy się otworzyć do innych. Ja tu jestem z tobą, Misaki.
Usłyszałeś też słabe pukanie u dołu drzwi. Taillow też był z nim, chcąc dać ci wsparcie.
Offline
W milczeniu osuszyłem się i owinąłem ręcznikiem tak, jakby zrobiła to kobieta. I wyszedłem, rumieniąc się. Oczywiście uważam, żeby nie uderzyć go drzwiami.
-Ja zwyczajnie... Jestem dziwny... Bardzo dziwny. Ale przez to, no, boję się, że mnie znienawidzisz. Bo wydajesz się fajny i chcę się z tobą przyjaźnić. Jesteś inny od ludzi, których znam i dlatego tak mi zależy, żebyśmy mogli podróżować dalej razem.- kucnąłem przy nim, przyciskając skrawek ręcznika do piersi.
Offline
Odsunął się, gdy usłyszał jak wychodzisz. Zauważyłeś jeszcze jak lekko odwraca wzrok na twój widok. Czyżby się... zarumienił?
-A... um... - w końcu zmusił się do spojrzenia na ciebie. Trochę niedokładnie osuszyłeś włosy, więc kilka kropelek spadło mu na koszulkę. - T-to nie tak, serio. Jeśli już to jesteś... cóż, rzeczywiście inny niż większość trenerów. Ale to nie znaczy, że to coś złego.
Odchrząknął i położył ci rękę na ramieniu.
-Masz serce otwarte na każde najmniejsze stworzenie. I to coś naprawdę wyjątkowego. Coś, czego nie powineneś się nigdy wstydzić.
Offline